|
nasz deutschland Dyskusyjne forum naszego Deutschland
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ardipithecus_Ramidus
Gawedziarz
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Afryka
|
Wysłany: 12 Wrz 2006, Wto 22:47 Temat postu: |
|
|
daysleeperHH napisał: | tja, zamykamy topic? |
Day, w zadnym przypadku! Odlozone nie jest odroczone! Niektore tematy warte sa poprostu temu, by zastanowic sie nad nimi, by napisac kilka przemyslonych argumentow, a nie tylko ot cos tam sobie napisac... Juz od dluzszego czasu ostrze sobie brzytwe, wiec spokojnie - zaczales, wiec bedziesz musial do konca przetrwac!
A w miedzyczasie cos na temat wierzacych "ateistow". Zacytuje siebie dla odmiany z jednego z gornych postow (po co sie powtarzac):
Cytat: | Dyskutujemy tutaj o wiarze i niewiarze i automatycznie jakos juz oczekujemy, ze czlowiek niewierzacy - ten tak zwany ateista niewdzieczny - zaprzecza istnieniu czegos, co inni Bogiem nazywaja. A dlaczego nie uwzglednimy tez kategorii osobnikow, ktorym jest to obojetne, czy istnieje jakas wyzsza instancja, czy tez nie. Tych, ktorzy sa tego swiadomi, ze nasza wiedza o wszechswiecie nie jest w stanie odpowiedziec nam na to nas dreczace pytanie - jest cos poza czy tez tego nie ma... Nazwijmy ich wietoistami - wierzacy ateisci (chyba zapatentuje to slowko) - ktorzy nie czuja sie zobowiazani (obawiam sie uzyc slowa zmuszeni), by wierzyc w cos, co i tak ani nie jest udowodnione ani tez wyobrazalne. |
A i Esfauka - ta retorycznie serio utalentowana bestia - ciekawie nam pojecie wierzacego ateisty wytlumaczyla:
Cytat: | Nie jest tajemnicą, iż uwielbiam gierki słowne. Nikogo więc pewnie nie zaskoczy, iż namiętnie rzucę się na zdanie, które day zaserwował „parę” wersów wyżej. Zdanie, o którym mówi, iż po zastanowieniu się, jest słuszne: „Ateiści są również wierzącymi ludźmi, bo wierzą, iż instancja wyższa nie istnieje”. Ja natomiast mam co do jego słuszności spore wątpliwości. Nie-wiara przypisywana ateiście – uciekając się do czaru matematyki – skraca się tutaj z nie-istnieniem instancji wyższej. Pod kreską zostaje wierzący ateista. Ślicznie. Aby wyjaśnić, co zgrzyta mi w takim sformułowaniu, odwołam się do zdania twierdzącego: „Katolik wierzy w instancję wyższą”, przy czym termin „katolik” obrałam dość dobrowolnie. Możnaby zamiast niego do dyszla podpiąć równie dobrze baptystę czy muzułmanina, nie chodzi tu bowiem o sprecyzowanie punktu przyłożenia samej wiary w formie Allaha, czy trójcy świętej etc.
Problem tkwi w doborze samego orzeczenia. Zarówno katolików, jak i ateistów posądza się o to, iż wierzą: przy czym, zgodnie z logicznym prawem tożsamości, tak jak pojęcia katolik i ateista nawzajem się wykluczają, tak i niemożliwe jest synchroniczne istnienie i nieistnienie Boga. Taki stan rzeczy, w matematyce przynajmniej, uświęca postawienie między jednym, a drugim podmiotem znaku równości. Obaj przecież wierzą. Językowo jest to jednak niemożliwe, przynajmniej nie w takiej formie; czasownik „wierzyć” nie jest bowiem neutralny sam w sobie, jako że nie określa wyłącznie stanu w jakim znajduje się podmiot – mówi na jego temat coś więcej. |
Nie bede wklejal calego postu, ale serio warto go sobie przeczytac...
Pozdrawiam optymistycznie i zycze milego wieczoru!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
usus_facti
Gigauser
Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 566
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: 13 Wrz 2006, Śro 9:59 Temat postu: |
|
|
INVICTUS_RaM napisał: | usus_facti napisał: | (...)Ateista wierzy,ze Boga nie ma(...) |
To chyba nie tak. Ateista nie wierzy w Boga. |
Invictusie..czy ja rzeklam cos innego niz TY? Powiedzialam to samo ,tylko inaczej..
umykam milo jak zwykle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daysleeperHH
Megauser
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: miasto byznesu i rozpusty
|
Wysłany: 13 Wrz 2006, Śro 12:13 Temat postu: |
|
|
usus_facti no tak miedzy nami to swiadomie uzylas twego sformulowania i inni tez odpowiednio odebrali.
Ale wlasnie chodzi o to, czy "nieistnienie Boga" jest wiedza czy wiara.
Uwzgledniajac posty Ardiego i SV powinnismy sie glebiej zastanowic nad istota, jakim jest ateista.
Czy jest to ateista, tylko dlatego ze odrzucajac nauki przeroznych wyznan stwierdza ze jest ateista, czy moze jest nim, bo np przyjmuje tylko to co dotknie, zobaczy i opisze matematycznie.
Mysle, ze tych pierwszych jest przewaga. Tylko nieliczni przechodza do "obozu" tych drugich.
A czemu tak jest? Bo czlowiek sam w sobei jest niedoskonaly, bo wiedza jeko o wschechswiecie jest znikoma. Gdy matematyka zawodzi, dopasowuje ja tak zeby "pasila" do otoczenia. Przyklad: liczba urojona czyli pierwiastek z (-1) , majace zastosowanie w liczbach urojonych. Bez wprowadzenia tego nie daloby sie pewnych rzeczy ujac np w elektotechnice.
I tak ogolnie liczba zespolona sklada sie z liczby rzeczywistej i urojonej.
A teraz wezmy rownanie Einsteina E=mc²
Nie wiem, czy w niedalekiej przyszlosci nie rozwinie sie do E=mc2 + T2 + T3
Przy ogromnej masie, ktora astronomom brakuje we wszechswiecie, przy gwaltownosci zachodzacych zmian w obrebie czarnych dziur skladnik mc² moze stanowic np tylko 10% calkowitej energii istniejacej we wschechswiecie.
I ta swiadomosc sklania wiekszosc fizykow i astronomow do stwierdzenia, ze music cos byc, ba ze jest wiele rzeczy, o ktorych nic nie wiemy i nie mamy zielonego pojecia. Tylko, ze oficjalnie bedac naukowcami nie wolno im swoich obaw przedstawiac, bo jest to podejscie nienaukowe.
To wlasnei te rzeczy uswiadamiaja mnei o skromniutkiej wiedzy czlowieka na temat otoczenia (jak ta muszka jednodniowka, hehe)
3majta sie ateisci i kathole !!
To wlasnie ini
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
usus_facti
Gigauser
Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 566
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: 13 Wrz 2006, Śro 12:30 Temat postu: |
|
|
Day.....ja nie wiem,czy ateista w rzeczy samej wierzy czy nie wierzy.Okreslam ,pewna hipotetyczna sytuacje,w ktorej dany czlowiek czasem sie znajduje(matematycznie to dopuszczalne,a przeciez o takie podejscie Nam chyba chodzilo).Najlepiej byloby znalezc Rasowego Ateiste, o co moze byc trudne z kilku powodow:
-jakkolwiek smiem przypuszczac,ze trudno znalezc Ateiste z trzeciego pokolenia;
- zbytnio zmacony obraz swiata;
-nastawienie kulturowe (wychowanie,doswiadczenia,wiedza)
-poszukiwanie swojej,"religijnej" drogi (nawet gdyby byla swiecka!-to tez religia)
-obrazanie sie na Kosciol ,za "byleco"(za nieudane zycie na przyklad)
-utrata Wiary w cos ,co do tej pory bylo jej podstawa( jesli tak,to szukanie eventualnej,innej drogi-wiara w cos innego- jakby tego nie nazwac)
i chyba cos ,najistotniejszego...
ide o zaklad,ze nie znajdziecie nikogo ,kto potrafi byc obojetnym na Wiare i Niewiare...tylko w jednym ,chyba wypadku jest to mozliwe( jak z tolerancja),gdy nie dotyczy nas to osobiscie.Jesli wierze,ze Boga nie ma..to bede zyc tak jak uwazam..czy jesli nie wierze w Boga moje postepowanie sie zmieni?
To chyba nawet nie jest sprawa orzeczenia jak wspominala Scientia,tylko tego ,czego ja oczekuje od Swojej Wiary,badz Niewiary w Kogos Na Gorze.
Day,Wiara jak wiatr,pozwala na oddech,ale czasem przytlacza,bo nie sadze ,ze nawet Ateista ,nie ma czasem chwil zwatpienia....
umykam jak zwykle milo...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez usus_facti dnia 13 Wrz 2006, Śro 16:45, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daysleeperHH
Megauser
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: miasto byznesu i rozpusty
|
Wysłany: 13 Wrz 2006, Śro 12:58 Temat postu: |
|
|
usus_facti no udzielilem swoich spostrzezen na posta Ardiego , ktory stwierdzil, ze rasowy ateista w nic nie wierzy.
Dla mnei przyjmowanie wielu teorii w naukach przyrowdniczych jest rowniez wyrazem wiary, wiaryw sluznosc danej teorii.
Co do slabosci to porusze tu fakt, ktory ma czesto miejsce wsrod katolikow.
Ludzie na codzien bedacy raczej tradycjonalistami niz wiernymi sa skonfrontowani z nieszczesciem np wypadek kogos bliskiego. Wraca w chwilach slabosci do wiary, bo jej potrzebuje i modli sie o tego bliskiego. Nastepuje zgon bliskiego. Zastanawia sie wtedy czlowiek, ze chyba nie ma Boga , bo zostal niewysluchany.
To sa powody, dla ktorych wielu ludzi odwraca si eod wiary.
Gdzie leza powody takie go postepowania. Zastanawialem sie nad tym intensywnie. Idoszedlem do wniosku, ze cale nieporozumienie lezy w naukach kosciola. Od malego ucza nas, ze mamy sie modlic , ze zostaniemy wysluchani. Czemu tak glosza? Zeby przyciagac ludzi do swiatyni, do nich samych. Jestto zrozumiale. Nie ma to jednak odzwierciedlenia w pismie swietym. Ludzie utozsamiaja kosciol przez swiatynie , budowle. A przeciez mowa jest zarowno w starym testamencie jak i nowym o wspolnocie ludzi. To my tworzymy kosciol a nei budynki, czy kler w nich przesiadujacy.
Idac dalej, uwazam ze stwarzajac czlowieka Bog dal nam cos od siebie ( w tym jest nasze podobienstwo) - rozum , wolna wole. Rozwijajac dalej czytaja biblie odnosilem wrazenie ze Duch Sw. nie jest osoba lecz sila, energia - kolejna czesc umiejetnosci tzw instancji wyzszej, ktora normalny smiertelnik nie posiada.
A jak to ma sie do nas dnia terazniejszego?
Uwazam ze mamy rozum i wlasna wole. I kierujemy sie nia, bez ingerencji instancji wyzszej. Do tego dorzucam los (przeznaczenie czasami nazywanym) na ktory nie mamy wplywu i nie wydaje mi sie, zeby byl "sterowanym odgornie".
Dlatego uwazam, ze kwestie modlenia sie i proszenia o pomoc sa nie na miejscu.
I jest to zgodne z nowym przymierzem, w ktorym mowa jest o poszanowaniu innych ludzi i niewyrzadzaniu im krzywdy.
Moglbym zapytac, o sens moej wiary.
No coz, nie wierze dla korzysci np zbawienia czy ochrony przed pieklem.
Wierze z przekonania w istnienie instancji wyzszej, to z jednej strony.
A z drugiej, uwazam ze wlasnie te nowe przymierze jest swietnym wyznacznikiem etycznym, moralnym drogowskazem.
Jednakze we wspolczesnym swiecie, ludzie majacy na ustach ewangelie, zaprzeczaja jej slowom .... i to jest w sumie najbardziej przykre.
Pozdrawiam w zadumie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 9:56 Temat postu: |
|
|
Czlowiek zawsze ucieka sie do wiary i Boga ,gdy mu w zyciu zle,gdy spotka go nieszczescie,to takie normalne,jestesmy tacy mali,gdy spotka nas cos zlego,smierc ukochanej osoby,choroba,cos na co praktycznie nie mamy wplywu....zaczynamy wtedy myslec ,ze moze jednak ktos ma?cos ma?ze skoro nie ja ,to kto?ze jesli ja nie moglem/am temu zapobiec to moze On mogl?ale nie zrobil?dlaczego?Zal.Rozczarowanie:Nienawisc do Niego.I to jest bardzo zle.Tutaj utkwilo mi w pamieci to zdanie Daya (w poscie wyzej).Jesli nie ma dla nas Boga gdy jestesmy szczesliwi,gdy zdaje sie nam ,ze jestesmy panami siebie i swego losu to po co szukamy go ,gdy cos wymknie sie nam spod kontroli??Ludzie sa tacy dwulicowi,niby nie wierza,a jednak obwiniaja czesto za cos Boga,a wiec wierza ,ze jest,jakby kozlem ofirnym?kims kogo mozna skopac,zbluzgac?Druga sprawa sterowanie nas przez kosciol jako "firme"juz od malego dziecka...Jasne!Chodzil ktos na religie jako 7 iolatek z potrzeby ducha?ja nie,chodzilam ,bo balam sie ksiedza.Uczylam sie na pamiec modlitw i przykazan ,bo...balam sie ksiedza,ze dostane dwoje z religii,ze powie to glosno w kosciele w niedziele.Do kosciola chodzilam z tata,matka czuka sie zbyt dotknieta,gdy pewnej niedzieli przed wejsciem siedziala zakonnica i proponowala wpiasac sie pod oswiadczeniem mowiacym o nietolerowaniu antykoncepcji,ona wrecz kazala!KOsciol nami sterowal a my sie dawalismy.A jednak kosciol jako "firma"to nie wiara,wiadomo.Kazdy w cos wierzy,kazdy wierzy w wyzsza instancje!!Ten,ktory zarzeka sie ,ze nie,gra,chce rozumem wszystko wytlumaczyc,stara sie,ale nie da sie...Wiara to podstawa.zadna nie jest zla,jesli nie popada sie w fanatyzm.Wiara jest zawsze dobra i szlachetna i czy sasiad modli sie do Allaha ,kolezanka z pracy do Jahwe a ja do naszego Pana Boga nie ma znaczenia,wazne ,ze ma sie ta zadume w sercu,szacunek do innych,swiadomosc,ze nie jest sie pepkiem swiata,ze jest cos ponad ,ponad nami ale i dla nas.Biedni bylibysmy bez wiary,biedni,mali i zli.Nie jestem fanatyczka ,nie jestem bardzo praktykujaca katoliczka,jednak sa dni ,gdy MUSZE pojsc do kosciola-firmy azeby posiedziec,pomyslec,podziekowac,poplakac,nabrac sil,uspokoic sie.Moze lepiej byloby wyluzowac szklanka piwa i zabawa w dyskotece,moze...Jest to zjawisko,ktorego sama do konca nie rozumiem,jednak wiara uszlachetnia,dodaje sil,nadzieji.Ewangelie sa najpiekniejszymi opowiadaniami jakie znam(nie znam oczywiscie wszystkich),Biblia sama w sobie bardzo madra ksiazka,zbiorem moralnych wskazowek.A to czy modlenie sie ma sens ?Day...a czy jesli bardzo czekasz, pragniesz czegos,jakiegos zdarzenia,reakcji drugiej osoby ,itp ,to czy nie jest to jakby modlenie sie/proszenie o to?Instynktownie prosisz o cos ,czego bardzo pragniesz/modlisz sie.Jesli dorzucic do tego brak pychy(rzadkosc w dzisiejszym swiecie),to,ze umiesz zauwazyc to ze masz male szczescia,powodzenia w zyciu i dziekujesz za to(dziekujesz -pomagajac innym)to jest to wlasnie to o czym napisales,dla mnie to jst modlenie sie,dziekowanie nalezy do modlitwy.To,ze nasze myslenie nie jest sterowane odgornie?oczywiscie,ze nie,naszego myslenia ,naszej wolnej woli nic nie jest w stanie (nie powinno)zaklocac,niczego nam narzucac.A wiara jest po to,zeby to nasze myslenie i ta nasza wolna wola nie byla zbyt wolna,zeby nie zabijac,nie niszczyc,nie burzyc ,nie nienawidzic itd.Czyms trzeba nas ludzi wolnych i myslacych hehe ograniczyc,a tym czyms powinna byc wiara w to ,ze nie jestesmy tutaj chwile,ze pozostawimy po sobie slad.Wiara ,moralnosc,etyka,wszystko sie laczy ze soba.i niewazne czy ktos ujmie to pieknymi slowami,do ktorych potrzeba niejednemu slownika synonimow,czy powie to ktos jak moja kochana babcia mowila"ze trzeba w cos wierzyc dziecko,trzeba wiedziec,ze jest cos wiecej niz my,ze za to wszystko odpowiemy"to na jedno nam wyjdzie,bo wszystko sprowadza sie do jednego stwierdzenia,ze (w moich oczach)jest Bog jako wyzsza instancja,byc moze energia(praenergia tworzenia,milosci???)i kazdy kto posiada skrupuly,sumienie,umie kochac i pozwala sie kochac-wierzy.
Ps.Teraz napewno otrzymam sto negujacych moje prymitywne myslenie postow,ale...jest mi to obojetne...przyjme z pochylona glowa....Pozdrufka,Iwona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Titania
Megauser
Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 10:32 Temat postu: |
|
|
LOl ale sie rozpisaliscie....oczywiscie na bardzo wysokim poziomie, az strach sie wpisac! Moze i mi uda sie sklecic 6 zdan na ten temat.
Teraz co do moich pogladow
Oczywiscie jak kazdy z Pl jestem katoliczka i jak tam mieszkalam omijalam z daleka wyznawcow Jehowy a do kosciola ortodoksow w moim miescie balam sie wejsc bo opowiadali, ze tam diably sa.
W De spotkalam sie z tolerancja dla innych wyznan. Dowiedzialam sie, ze w Koranie slowa rozprzestrzeniac religie "ogniem i mieczem" sa symbolami serca i jezyka czyli slowa.
Przeczytalam z wielkim zainteresowaniem Liber Al Crowleya i mam respekt dla Thelemitow.
Najciekawsze wydaly mi sie nauki buddyzmu i jego odlamow....szczegolnie buddyzn szamnski bon i odlam japonski ZEN, ktory praktykuje- - -- czyli modlenie sie do absolutu.
Praktykuje od dawna filozofie hawajska Hune, wlasciwie chyba najbardziej indentyfikuje sie z jej zasadami czyli:
Energia płynie tam, gdzie jest skierowana; Swiat jest taki, jakim go widzisz, jakim myślisz, że jest...itd.
Polecam pogooglowac na ten temat.
Moim nowym odkryciem jest Das LOL2A - Prinzip wlasciwie podobne do Huny ale troche inaczej sformuowane.
LOL2A jest skrotem dla
LO = Loslassen
L = Liebe (x2 = Liebe mal Liebe)
A = Aktion/Reaktion
Zreszta jak juz napisal chyba wczesniej Ardipithecus_Ramidus wszystko opiera sie na swietle/energii. Ogolnie na niskich i wysokich wibracjach.
Ale o tym w Part II.
cu
Titania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ardipithecus_Ramidus
Gawedziarz
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Afryka
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 11:08 Temat postu: |
|
|
Blad w tezie podstawowej! (Zapraszamy do kategorii "piekna muza, lekka muza" - a tam glownie o arystotelewskim sylogozmie):
...slowo "wiekszosc" i slowo "wszyscy" (wzglednie "kazdy") jak najbardziej nie oznaczaja - wbrew niektorym pozorom - jedno i to samo!
Juz pomijajac moje pewne ewolucyjne niedorobki - osobiscie okreslam sie najchetniej jako katolicki ateista (dogma katolickiego wychowania polaczona z rozsadkiem doroslego czlowieka)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daysleeperHH
Megauser
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: miasto byznesu i rozpusty
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 13:00 Temat postu: |
|
|
wow, jestem pod wrazeniem
Iwona nawet nie wiesz jak mile czytalo sie twoj post
Titania nonono, widze , ze masz wiele do powiedzenia (do filozofowania) tutaj
Juz nie badz taka skromna.
Ja staram sie pisac dla ogolu, zeby kazdy zrozumial, tak jak i wiara jest dla kazdego. Wezmy chociaz slowa, ktorych Chrystus uzywal
... a juz myslalem, ze topic upadl
Co do okreslenia katolicki ateista (nie pisze teraz do Ardiego, bo go wlasciwie nie znam - to nastapi po wypiciu wspolnie piwa i po dyskusji przy nim) mam pewne spostrzeznia odnosnie Polako i katolikow, porownujac ich do zachowan Niemcow ( w wiekszosci protestantow na Polnocy)
Zastanawialem sie nad niemalze cecha narodowa Polakow - nad dwulicowoscia i latwoscia siegania po inne oblicze. Czy jest wywolane, ze nie mamy takich oporow, zeby siegac.
I zaobserwowalem, ze poodbne zachowania mozna spodkac u Hiszpanow, Wlochow jak i Bawarczykow. Jedno ich laczy ... katolicyzm. Zastanowilem sie co jest w nim takiego, ze psuje ludzi, bo w koncu jest to negatywna cecha.
I wydaje mi si e, ze znalazlem zrodlo - jest nim spowiedz jako instancja oczyszczajaca niejako. Jesli nawet ktos ne uczeszcza do spowiedzi, to ma w swiadomosci, ze kiedy pojdzie, zeby sie oczyscic. I wlasnie ta swiadomosc, powoduje ze robimy prawie wszystko, co chcemy , jak nam wygodnie. Nie mowie o skrajnosciach , ze ktos "bruzdzi" od spowiedzi do spowiedzi, choc i takie osoby znam. Ewangelicy nie maja takiego czegosc, czynem niejako wymazuja swoje slabosci - dlatego sa (moje zdanie) bardziej prawdomowni , rzetelni. Dobrze sie czuje w takim otoczeniu i musze przyznac sie do tego, ze musialem sie dopasowac, bo mialem nalecialosci czy przyzwyczajenia czy to z Polski czy z katolicyzmu. KAtolicy zyjacy w mniejszosci (Niemcy) tez musieli sie dostosowac do tych regul jak ja. A wracajac do ateistow w Polsce - czemu rowniez dwulicowosc jest powszechnym zjawiskiem. Mysle ze jak wszyscy , zostali wychowani w duchu katolickim i zyja w otoczeniu takim , a nie innym.
Nie atakuje Polakow, bo sam nim jestem. Ale zauwazam zarowno moje jak i rodakow slabosci i staram sie byc dociekliwym zrodel takiego stanu rzeczy.
Jeszcze raz wyraze swoje zadowolenie z aktywnosci tutaj, niezaleznie od formy i tresci postow. I jak slusznie Iwona zauwazyla powinnismy sie w normalnej sytuacji zastanowic nad tym , czego szukamy w chwilach slabosci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Titania
Megauser
Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 14:57 Temat postu: |
|
|
Ardipithecus_Ramidus napisał: | Blad w tezie podstawowej! (Zapraszamy do kategorii "piekna muza, lekka muza" - a tam glownie o arystotelewskim sylogozmie):
...slowo "wiekszosc" i slowo "wszyscy" (wzglednie "kazdy") jak najbardziej nie oznaczaja - wbrew niektorym pozorom - jedno i to samo!
Juz pomijajac moje pewne ewolucyjne niedorobki - osobiscie okreslam sie najchetniej jako katolicki ateista (dogma katolickiego wychowania polaczona z rozsadkiem doroslego czlowieka) |
@Arbiticus Remicos Rex
Widze, ze rola kosciola kat. w Afryce odgrywala i odgrywa nadal wielka role. Ale mimo poganstwo jest nadal rozprzestrzenione. Ciekawi mnie jak Afryka widzi Europe?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daysleeperHH
Megauser
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: miasto byznesu i rozpusty
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 16:00 Temat postu: |
|
|
Czy Islam tez nalezy do poganstwa? //mysli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Titania
Megauser
Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 16:50 Temat postu: |
|
|
Islam to jest najbardziej grozna forma poganizmu. Kobieta musi gotowac i sprzatac a facet nic nie robi, czyta gazete i oglada TV. No i jeszcze Kopftuch....
Nawet nie myslcie o tym aby przejsc na ta religie, Bog by Wam tego nigdy nie wybaczyl!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daysleeperHH
Megauser
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: miasto byznesu i rozpusty
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 17:28 Temat postu: |
|
|
Widze, zes we wierze nie zorientowana, hehe
To jest ta sama "osoba" Allah, Jahwe i ten chrzescijanski "Pan Bog"
Ale nie martw sie wiekszosc katolikow ( o dziwo ) nie ma pojecia o tym, hehe
Kopftuch? Dla Ciebie to tragedia, dla kobiet islamskich przeciwnie.
A mezatki Polki nie musza gotowac i sprzatac?
W domu to wlasnie kobiety islamskie "maja zu sagen", na zewnatrz mezczyzni.
Ciekawe czy takim pieknym swiatem dla muzulmanow jest swiat chrzescijanski z licznymi burdelami i dosyc rozpowszechnionym pijanstwem.
Nie bede juz sie rozdrabnial nad negatywnymi stronami "naszego" swiata ktore dla nas sa niemalze nieodzowne, powszednie a muzulmanow gorsza.
Polecam poszperac troche o rewolucji islamskiej w Iranie i stosunek tamtejszych kobiet do nich i wplyw kutury zachodniej za czasow Reza Pahlavi (jakos tak chyba sie pisalo) na moralnosc i obyczaje.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Titania
Megauser
Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: 14 Wrz 2006, Czw 21:08 Temat postu: |
|
|
Day jak wzioles na serio to co wpisalam wyzej na temat islamu to prosze zbanujcie mnie z tego forum.
Myslalam, ze w pierwszym poscie dalam juz do zrozumienia, ze nie jestem zabobonna katoliczka i jestem otwarta na inne religie.
Widze nie zauwazyles mojej ironii...mialam na mysli ogolnie tradycyjna polska rodzine, gdze kobieta sprzata, gotuje, pracuje a pasza siedzi w domu z pilotem do tv. Widze jestem z rodzajem meskim kompletnie na innych falach. Oj
Jestescie tak zapatrzeni w sobie, ze nawet nie chce sie troche zastanowic nad tym co sie czyta.
Adminie!!!!
Huuuuhaaaaaaaahiiiiiiiiiiiiiiii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daysleeperHH
Megauser
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: miasto byznesu i rozpusty
|
Wysłany: 15 Wrz 2006, Pią 2:53 Temat postu: |
|
|
Titania tam nie moze, nie ma takiej opcji , hehe
Titania w tym topicu raczej nie ironizuje, starczaja inne albo czat
Ale spoko jakis na koncu by sie przydal, kiedy to czynisz
Czy zapatrzony w siebie? Nie , raczej mam ogromny szacunek do tych wyznan - gdyby nie ich "moc przetrwania" nie byloby chrzescijanstwa - kim bylibysmy teraz?
Zwlaszcza kontakt Europy ze swiatem muzulmanskim tknal energia rozwoj no powiedzmy rasy aryjskiej czy kultury europejskiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|